W 2017 roku minęła 25. rocznica wybuchu wojny na Bałkanach. Był to najbardziej krwawy konflikt w Europie od czasów II wojny światowej, a zarazem najmniej zbrodniarzy wojennych zostało rozlicznych po jego zakończeniu. Wielu Serbów, którzy dopuścili się mordów sąsiadów na tle etnicznym, do tej pory nie dość ,że chodzi na wolności, to jest przekonanych o tym że Boszniacy przekupują zagranicznych dziennikarzy aby pisali o Serbach w negatywnym świetle. Tę niesprawiedliwą i beznadziejną sytuację opisuje m.in. w swojej książce „Wojna umarła, niech żyje wojna. Bośniackie porachunki” Eda Vulliamy.
Autor tej książki jako pierwszy dziennikarz dotarł do obozu koncentracyjnego w Omarskiej w 1992 roku i przekazał całemu światu, że w Europie, tuż przed wejściem w XXI wiek, widział na własne oczy obóz, który w zupełności nie wyglądał na „obóz przejściowy", jak opisywały go władze Serbskie. Był on także pierwszym dziennikarzem, który zeznawał przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym ds. Jugosławii w 1996 roku.
Przez całą książkę Vulliamy nawiązuje także do Holokaustu, a także do tego w jaki sposób Niemcy rozliczyli się ze swoją zbrodniczą przyszłością. Serbowie, jak przekonuje autor, nie dość że nie wykonali takiego rachunku sumienia jak wcześniej wymieniony naród, to nadal prowadzą politykę nienawiści zarówno wobec Bośniaków i Chorwatów.
Najlepszymi, a zarazem najgorszymi momentami w „Wojna umarła, niech żyje wojna. Bośniackie porachunki”, były dla mnie opisy egzekucji i tortur przeprowadzanych przez Serbskich żołnierzy. Mimo swej lakoniczności, zestawione w mojej wyobraźni zapewniło mi kilka zatrzymujących serce chwil. W napięciu trzymały również opisy funkcjonowania obozów, które podobnie do obozów stworzonych przez nazistów wyciągały z ludzi człowieczeństwo. Do autentycznego wzruszenia doprowadzały mnie opisy zarówno ich desperackich prób zachowania normalności w obozie, próby powrotu do domu pomimo że nie są mile widziani w republice Serbskiej jak i walka z traumatyczną przeszłością w nowej ojczyźnie.
Cała książka opowiada przede wszystkim o walce z przeszłością, której nie można wybaczyć oraz o wypieraniu i wymazywaniu zbrodni. Na całe szczęście drastyczne momenty nie są bardzo liczne, ale potrafią od czasu do czasu autentycznie przestraszyć. Ciężar tej lekturze dodaje wiedza, którą z perspektywy tylu lat posiadamy, np. o celowej bezradności ONZ a także o tym jak koncepcja neutralności zachodu wobec stron jakiegokolwiek konfliktu doprowadziła do rzezi zarówno Boszniaków jak i wszystkich nie-serbskich nacji.
Bardzo mocno polecam zapoznać się z tą lekturą. Ed Vulliamy zrobił kawał dobrej roboty opisując najbardziej krwawy konflikt w Europie od czasów II wojny światowej. Nie jest to lekka lektura, zapewne nie raz zdarzy się wam przy niej uronić łzę. Ja na pewno będę musiał się trzymać przez pewien czas z daleka od reportaży wojennych. W każdym razie książka „Wojna umarła, niech żyje wojna” jest obowiązkową lekturą dla każdego, kto chce zrozumieć co tak naprawdę wydarzyło się w latach 90. na Bałkanach.
Prześlij komentarz