Pierwiastek o symbolu Bi - Serialoholik #7: The Shannara Chronicles


Jesień przynosi wiele nowości i powrotów wśród seriali. Ja również czekałam na kolejne odcinki jednego z moich ulubieńców. Mam jednak wrażenie, że byłam w mniejszości.

       Podejrzewam, że większość z Was jesień na szklanym ekranie kojarzyła albo z powrotem Stranger Things albo z nową produkcją Netflixa, Mindhunter. Pewnie, tym serialom nie za wiele można zarzucić, ale ochy i achy na ich temat tak bardzo ogarnęły internetowy świat, że postanowiłam zająć się innym dziełem, pisząc kolejny tekst z cyklu Serialoholik. Wzięłam na cel inną produkcję nie tylko z przekory, ale dlatego, że to właśnie ten serial był tym, którego najbardziej wyczekiwałam. Być może domyślacie się o co chodzi, bo zdążyłam już zachwycać się zwiastunem drugiego sezonu na naszym profilu na Facebooku. Jeśli jednak nie macie pojęcia o co mi chodzi, to pozwólcie, że wszem i wobec ogłoszę, iż serialem miesiąca w moim serduszku został twór MTV, The Shannara Chronicles.

Kroniki Shannary? Bardziej jak Kroniki Biseksualności

      Siadam więc wygodnie i puszczam w słuchawkach utwór Halsey i Lauren Jauregui, Strangers, który jest idealny to pisania tego tekstu, bo uwypukla element, na który chciałabym zwrócić Waszą uwagę. Czy wiecie, że w Shannarze jedną z głównych bohaterek jest biseksualna kobieta?
      Nawet teraz, kiedy to piszę, w mojej głowie rozbrzmiewają fanfary, a moje serduszko barwi się na fioletowo-różowo. Jednak zanim pozwolę sobie na totalny fangirling, powinnam uprzedzić Was, iż w tekście znajdą się spoilery (w tym jeden spory).
      Nauczona, że MTV potrafi zrobić dobre seriale, przysiadłam do Shannara Chronicles z ogromną nadzieją. Chociaż nie czytałam książek, które były pierwowzorem tej produkcji, to fantasy zawsze było mi bliskie, więc tym bardziej moje oczekiwania wzrosły. Pierwszy odcinek rozpoczął się przedstawieniem głównej bohaterki, Amberle. Dziewczyna była elfią księżniczką, która postanowiła wziąć udział w wyścigu, aby pozostać jednym z Wybranych. Zadaniem tej grupy miało być strzeżenie pradawnego drzewa, Elcrys. W konkurencji istniał jednak dość spory szkopuł: w wyścigu mogli wziąć udział jedynie mężczyźni. Amberle, oczywiście, nie zwracała uwagi na takie błahostki i nie tylko wzięła udział w sprawdzianie, ale również zdobyła tytuł Wybrańca. 


Amberle, your gayness is showing

      Dziewczyna była inteligentna, ambitna, niezależna i charyzmatyczna, a do tego diabelnie piękna. Nie było szans, abym mogła powstrzymać się przed wytworzeniem platonicznego uczucia do tej fikcyjnej postaci. Jednak moje serce czekał jeszcze kolejny cios namiętności, kiedy na ekranie pojawiła się kolejna bohaterka. Eretria była tym, czym Amberle, tylko podwojonym. Kiedy ją poznałam, na ekranie prowadzono właśnie historię trzeciego głównego bohatera - Wila. Niezbyt cieszyła mnie obecność mężczyzny w tym zacnym gronie, ale zaraz Eretria użyła swoich umiejętności flirtu, aby uśpić czujność chłopaka, a potem go okraść. Dobrze ci tak, Wil. Nikt cię tu nie chciał.

Trójkąt miłosny?

      To, co teraz nakreśliłam może wyglądać jak typowy trójkąt miłosny, których niemało w młodzieżowych serialach. Bo tak, oto chłopak i główna bohaterka zakochują się w sobie, a obok nich kręci się "ta druga", która również smali cholewy do męskiego protagonisty. Przez chwilę nawet miałam ochotę rzucić wszystko w diabły, ale powstrzymał mnie zniewalający wzrok Eretrii. Oczywiście, pierwszy sezon kończy się tak, że Wil i Amberle uprawiają seks i wyznają sobie miłość, jednak Shannara Chronicles miała dla mnie jeszcze coś do zaoferowania. W finale pierwszej serii wydarza się coś, co rozdziela tragicznych kochanków. A Eretria?
     Cóż, ta dziewczyna daje popalić. Jest buntownicza, ale skrywa dobre serce. Zachwyca inteligencją i zwinnością, a poza tym, otwarcie przyznaje, że jest biseksualna. Od pierwszego spotkania z Amberlie, dziewczyny posyłały sobie pełne uczucia spojrzenia. Z odcinka na odcinek początkowa wrogość ustępowała miejsca wzajemnej opiece. Bohaterkom ewidentnie na sobie zależało, o czym mówiła głównie Amberle, ale również Eretria nieśmiało wyznawała swoje uczucia (co skutkowało ogromnym zacieszem na twarzy tej pierwszej). W tym momencie możecie mi zarzucić, że to wszystko mogło dziać się w mojej głowie, że po prostu chciałam, aby między tymi dwoma zrodziło się głębszego i tak, moglibyście mieć rację, gdyby nie jedna scena.

      
Five minutes into Shannara and chill and she gaves you that look

       W jednym z odcinków dziewczyny biorą wspólną kąpiel. Wtedy to Eretria nie tylko na głos mówi o tym, że interesują ją również kobiety, ale także składa Amberle propozycję pójścia o krok dalej. Mina księżniczki mówi wszystko: jest oszołomiona, ale nie do końca pewna czy chce powiedzieć "nie". Niestety, wspaniały moment zostaje przerwany i nie mamy już więcej okazji przyglądania się takim scenom, rozgrywającymi się pomiędzy tymi bohaterkami.
      Drugi sezon Shannara Chronicles rozpoczyna się dla Eretrii nowym związkiem z - tak, tak, tak! - dziewczyną. Twórcy postanowili również połechtać mój fangirling i przedstawili nam pocałunek tej pary.

MTV umie w seriale

      Serial nie jest wybitny. To po prostu trochę lepsza młodzieżówka i całkiem dobre fantasy. Świat przedstawiony wypada świetnie, charakteryzacje są naprawdę dobre, a i efektom specjalnym nie mam nic do zarzucenia. Fabuła wciąga, potrafi zaskoczyć, a zakończenie pierwszego sezonu jest tak słodko-gorzkie, jak to tylko możliwe. Nie jest to ten poziom, który możemy zobaczyć w Game of Thrones, ale MTV nadal potrafiło zrobić coś lepiej, niż HBO. Relacje między bohaterkami Shannara Chronicles są napisane ciekawie, a bohaterzy wykreowani w wiarygodny i pasjonujący sposób. Naprawdę potrafię głęboko przeżywać to, co dzieje się na ekranie, szczególnie jeśli chodzi o Eretrię. Właśnie ta bohaterka jest diamentem wśród całej ekipy. To kobieta silna, niezależna, inteligentna, ale również z ciekawym backstory oraz satysfakcjonującym rozwojem charakteru. Eretria jest bardziej skomplikowana, niż po prostu dziewczynka z nożami, która miała smutne dzieciństwo i dlatego jest wredna. To postać wiarygodna i pasjonująca. Gdyby tego było mało, jest otwarcie biseksualna.


Oh my God, it's happening! Everybody, stay calm. STAY FUCKING CALM

      Kwestia jej orientacji seksualnej jest o tyle ważna, że w serialach wciąż pojawia się za mało reprezentacji tej mniejszości. Kiedyś pisałam o tym, jak niewiele twórcy serialowi dali nam homoseksualnych kobiet. Jeśli chodzi o bohaterki biseksualne, jest ich jeszcze mniej. Na szczęście, mamy Eretrię. Jej orientacja nie jest najważniejszym elementem jej historii, ale została przedstawiona w sposób poprawny - nie krzywdzi to wizerunku społeczności biseksualnej. Chociaż bohaterka została wplątana w trójkąt miłosny, to nie rzuca on aż takiego cienia na jej postać, aby wypełnić stereotyp osoby biseksualnej, która lubi trójkąciki. 
      Jeśli więc do tej pory nie sięgnęliście po Shannara Chronicles, bo wydawało się Wam, że to zwykła młodzieżówka, na którą nie warto tracić czasu, to pora to zmienić. W serialach wciąż jest zbyt mało odpowiednio napisanych kobiet, co niejednokrotnie powtarzałam w wielu moich tekstach. W tym przypadku otrzymujemy nie tylko świetnie wykreowane panie, ale również bohaterkę biseksualną - a tych jest jeszcze mniej.

Prześlij komentarz

Copyright © Geek Kocha Najmocniej – Analizujemy popkulturę.