We are Groot! - recenzja Strażnicy Galaktyki vol. 2


Chociaż druga część przygód Strażników Galaktyki pojawiła się w kinach w kwietniu tego roku (w Polsce premiera nastąpiła 10 maja 2017 roku), to kilka dni temu, za sprawą dystrybutora Galapagos, na rynku pojawiło się polskie wydanie filmu na DVD i Blu-ray.
Nie dość, że obejrzeliśmy pierwszą część Strażników ze sporym opóźnieniem, to jeszcze ten film nie za specjalnie przypadł nam do gustu. Być może powodem było to, że nie załapaliśmy się na hajpowóz. Strażników Galaktyki vol. 2 też obejrzeliśmy po raz pierwszy dopiero na DVD i ponownie nasze opinie odbiegają od tych, które słyszeliśmy.

Przede wszystkim, to naprawdę fajny film. Rozwija pomysły z pierwszej części, bardzo je ulepszając. Co więcej, jesteśmy obrzucani humorem na każdym kroku, co pierwszej części raczej nie wychodziło, a zakończenie z największego macho wyciśnie łezkę lub dwie.



W drugiej części rodzina powiększa się

Pierwsza historia o Strażnikach składała się tylko z przedstawienia postaci i dużej dawki akcji. Nie było w niej żadnej głębszej historii, która mogłaby mnie zainteresować. Druga część zaspokoiła mnie w tym aspekcie. Bohaterowie, którzy od początku byli świetnie skonstruowani, tutaj mogli pokazać jeszcze więcej swoich charakterów. Podoba mi się, że postanowiono poświęcić więcej uwagi Draxowi - dzięki temu film został nasycony jego wybornymi żartami. Znaczenie ma również fakt, iż Groot jest teraz maluchem.

Każdy bohater jest bardzo wredny wobec innych (pomijając Gamorę), ale mimo to są absolutnie cudowni i nie przypominają bohaterów z kartonu. Nie nudziłem się ani jedną minutę filmu, gdyż nie mogłem doczekać się kolejnej całkiem błyskotliwej rozmowy pomiędzy bohaterami.

Może i są trochę wredni, ale widać między nimi prawdziwe uczucie. W pierwszej części byli bandą przypadkowych ludzi. Owszem, fajnie ogląda się sceny akcji, szczególnie do tak dobrej muzyki, ale to była tylko czysta rozrywka, którą fajnie obejrzeć w kinie. Strażnicy Galaktyki vol. 2 potrafią - tak, jak już wspomniałeś - ruszyć za serducho.

Na pewno prawdziwe uczucie, ale rzadko pozytywne. Moje serducho bardzo poruszyli, a nie wzruszam się raczej na takich filmach. Muzyka w tej części podoba mi się dużo bardziej, niż w pierwszym filmie. Jest dobrze dobrana do sytuacji i miała na mnie duży wpływ, szczególnie pod koniec seansu.



No właśnie, nie można zapomnieć, że film ma słodko-gorzkie zakończenie. Nie będziemy zdradzać jakie, ale możemy zapewnić, że łzy mogą popłynąć - i to w dużych ilościach. Ten film to naprawdę dobra opowieść o rodzinie, którą tworzą nie więzy krwi, ale miłość i oddanie. W sumie, jak na to spojrzeć, to temat bardzo oklepany, ale to właśnie jest zaletą drugiej części Strażników Galaktyki - wzięto na ząb temat mielony przez lata, ale wyszło ze smakiem!

Bo w tym filmie zagrały właśnie interakcje pomiędzy bohaterami. To nie są losowi przestępcy uciekający przed prawem. To zgrana drużyna dość ciekawych indywiduów, którzy może są kąśliwi wobec siebie, ale gdy są przygwożdżeni do muru, martwią się jeden o drugiego i nie raz, nie dwa nadstawiają karku.


Za udostępnienie egzemplarza dvd do recenzji dziękujemy dystrybutorowi Galapagos.

 Galapagos

Prześlij komentarz

Copyright © Geek Kocha Najmocniej – Analizujemy popkulturę.