Próba moralności - recenzja Jednotomówki Waneko: Alive


Alive chociaż krótkie, potrafi dostarczyć wielu emocji. To, co początkowo wyglądało jak zwykły horror, okazało się być małym dziełem sztuki.

      Kiedy otrzymaliśmy paczkę od Waneko, Alive przypadło do recenzji Piotrkowi. Nie chciałam brać się za tę pozycję, ze względu na zaklasyfikowanie jej do horrorów. Jednak z powodu nawału obowiązków, jaki spadł na mojego Ukochanego, ocena tej mangi jednak została przypisana mi. Teraz mogę powiedzieć, że bardzo cieszę się z takiego obrotu spraw, bo Alive okazało się być wyśmienitą opowieścią.
      Tenshuu Yashiro oczekuje na karę śmierci, która ma zostać na nim wykonana za zabójstwo pięciu osób. Kiedy słyszy na korytarzu kroki strażników, milknące przy jego celi, wie, że jego czas właśnie nadszedł. Jak się okazuje, zamiast bezzwłocznego wykonania wyroku, Yashiro zostaje złożona propozycja przez tajemniczą organizację. Może zachować swoje życie i pomóc im w pewnej sprawie. Mężczyzna bez wahania zgadza się i już chwilę później, razem z innym więźniem, zostaje przetransportowany do miejsca, które okazuje się być kolejnym zamkniętym pomieszczeniem. Dwoje towarzyszy spędza czas na piciu alkoholu, dopóki nie okazuje się, że za jedną ze ścian przetrzymywany jest ktoś jeszcze.


Jestem zachwycona warstwą graficzną tej mangi

    Tsutomu Takahashi, twórca  Alive potrafił w jednotomowej opowieści do granic możliwości ścisnąć sporą ilość dramatyzmu i okazji do psychologicznych rozważań. Manga nie oszczędza czytelnika w kwestii moralizatorskich wyborów. Razem z głównym bohaterem musimy zastanowić się ile jest w stanie poświęcić człowiek, aby ratować własną skórę, bliskich, a nawet całe społeczeństwo. Wszystko to owiane jest ciekawym wątkiem nadnaturalnym, który przyprawić może o lekkie dreszcze. Nie jest bynajmniej straszne owo nieznane, czyhajace za ścianą celi dwójki mężczyzn, ale to, co znajduje się w ich sercach.
      Dramat nie rozgrywa się jedynie w przypadku byłych więźniów. Możemy przyjrzeć się różnym punktom widzenia, dzięki umiejscowieniu wielu bohaterów w dość skąpej objętościowo mandze. Nie jest to raczej kwestia tego, jak bardzo wciągająca była historia (a zapewniam, że trudno oderwać się od Alive), ale niestety wszystko skończyło się zbyt szybko. Przyznam, że wątek paranormalny mógłby być rozwinięty w większym stopniu, bo ledwie przemyka nam przed oczami. Na szczęście, elementy dramatu psychologicznego były nakreślone wyraźnie i wyczerpująco, a zakończenie określam jako więcej niż satysfakcjonujące.


Nie, to nie jest erotyk, ale to bardzo ładne pośladki - jak miałam nie wrzucić?

      Duże znaczenie ma tutaj warstwa graficzna. Tsutomu Takahashi wspaniale przedstawia mimikę bohaterów, wręcz można poczuć ich strach. Postaciom towarzyszy nieodzowny cień, autor umiejętnie wykorzystuje światło, aby zbudować klimat prosto z dreszczowca. Pietyzm w tworzeniu wizerunków postaci jest zachwycający, przez co w czytaniu towarzyszył mi telefon komórkowy, za pomocą którego co raz wysyłałam ładniejsze kadry na Insta Story.
      Alive to lektura dla dojrzałego czytelnika zarówno pod względem sposobu narysowania historii, jak i samej tematyki. Manga wciąga i skłania do przemyśleń. Mimo że przeczytacie ją szybciej, niż w jeden wieczór, to warto poświęcić jej tę chwilę.

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Waneko.

 Wydawnictwo Waneko

Prześlij komentarz

Copyright © Geek Kocha Najmocniej – Analizujemy popkulturę.