Rzadko zdarza się, że Piotrek ogląda seriale, jednak w przypadku American Gods nie mógł się powstrzymać. Nic dziwnego - ten serial jest zachwycający w każdym calu. Pisaliśmy już recenzję Na dwa głosy o pierwszym odcinku American Gods. Tym razem podsumujemy to, jak serial się rozwinął przez połowę sezonu.
Jestem zachwycona tym serialem! Przedstawienia poszczególnych bóstw przyprawiają mnie o dreszcze. Właśnie to jest najciekawszym elementem American Gods: wstawki przedstawiające kolejnych bogów. Aktorsko i wizualnie to najlepsze momenty każdego odcinka. Szczególnie na pochwałę zasługuje scena seksu z ifrytem. Tak pięknego przedstawienia aktu seksualnego nie widziałam jeszcze w żadnym serialu. Sensualność, wrażliwość, piękna erotyka...
Tak, seksualność bajkowych stworzeń i bogini to coś, co nie jest wyeksploatowane. Animacja z sceną z ifrytem wyglądała trochę jak z lat 90. ale całkiem ciekawie pomyślana. A co myślisz o Śmierci?
Przyznam, że wszystkie efekty specjalne wyglądają, jak z lat. 90, ale American Gods mają to do siebie, że wspaniale operują kiczem - co było charakterystyczne także dla wielu seriali z tamtych lat. Śmierć jest świetna! Chociaż, z drugiej strony, brakuje mi innej gaimanowej wersji tego bóstwa, czyli nastolatki, znanej nam z Sandmana. Ale nie narzekam. Śmierć w Bogach jest taka, jaka powinna być: cholernie inteligentna, dystyngowana i stosują sobie znane zasady. Uciekła jej tylko żona Cienia...
Przyznam, że wszystkie efekty specjalne wyglądają, jak z lat. 90, ale American Gods mają to do siebie, że wspaniale operują kiczem - co było charakterystyczne także dla wielu seriali z tamtych lat. Śmierć jest świetna! Chociaż, z drugiej strony, brakuje mi innej gaimanowej wersji tego bóstwa, czyli nastolatki, znanej nam z Sandmana. Ale nie narzekam. Śmierć w Bogach jest taka, jaka powinna być: cholernie inteligentna, dystyngowana i stosują sobie znane zasady. Uciekła jej tylko żona Cienia...
Zdecydowanie Anubis lepiej się nadaje na śmierć. Z tą ucieczką to będzie większa draka, na pewno niedługo się o tym przekonamy. Tym razem szczególnie zwracałem uwagę na komiksowe przerysowanie. Podobało mi się wyjmowanie serca z klatki piersiowej, nie przypadła mi do gustu scena walki żony Cienia z podwładnymi oponenta. To jest kicz, ale nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
To jest Bryan Fuller i Starz! U nich zawsze musi być sporo krwi. Niestety, odcinek z żoną był najsłabszy. Chyba, że jego celem było stworzenie ogromnych pokładów nienawiści widza do Laury - czego nie wykluczam - to wtedy odcinek oceniam na plus.
To jest Bryan Fuller i Starz! U nich zawsze musi być sporo krwi. Niestety, odcinek z żoną był najsłabszy. Chyba, że jego celem było stworzenie ogromnych pokładów nienawiści widza do Laury - czego nie wykluczam - to wtedy odcinek oceniam na plus.
A może chodzi o to żeby ją nie lubić, coś jak Iron Man? W każdym razie, kolejne odcinki zapewniają niezły zawrót głowy i tylko zachęcają mnie, by oglądać dalej. Mam nadzieje, że Wotan pokaże swoje moce w lepszy sposób, bo jak na razie jestem zawiedziony, że bóg oszustów jest takim podrzędnym złodziejaszkiem.
Ten odcinek podobał mi się najmniej, ale jednak historia Laury wydaje mi się ważna do zrozumienia różnych wydarzeń i tego świata, bo poznajemy Anubisa i Mr. Ibisa. Ale może ta historia powinna zajmować jednak mniejszą część odcinka.
OdpowiedzUsuńWizualnie jest cudownie!
Dziękujemy za komentarz! :) Masz rację - historia Laury jest ważna, co pokazał piąty odcinek. Laura pewnie jeszcze nie raz namiesza.
UsuńA myślałam, że jestem osamotniona w myśleniu, że pustynna scena z ifrytem wyglądała jak efekt komputerowy sprzed piętnastu-dwudziestu lat. Taki "Król Skorpion" if you will... ;)
OdpowiedzUsuńNie jesteś sama, też nam to tak zapachniało :D
Usuń