Nie oceniaj mangi po tytule - recenzja „Gangsta” tomy 1-8


Zbierałem się długo zarówno do tej lektury, jak i recenzji. Zaczynałem czytać ją w stanie podgorączkowym, przez co przy najmniejszych zgrzytach rzucałem ją w kąt, by potem, po wyzdrowieniu, powrócić do niej, i zobaczyć że nie jest to zła manga.


Fabuła „Gangsty” kręci się wokół losów dwóch cyngli, czyli jednookiego Woricka oraz niesłyszącego Nicollasa, nazywani przez wszystkich Specjalistami. Umiejscowiona jest na specjalnym osiedlu zwanym Ergastulum, gdzie przebywa duża ilość ludzi, którzy posiadają pewnego rodzaju suoermoce. Wszystkich posiadaczy tego rodzaju darów, nazywa się Twighlightami, a podzielono ich według siły w klasach od D do A.

Przez dostępne do kupienia osiem tomów (autorka miała przerwy w tworzeniu, więc ta seria nadal nie jest zakończona) , prowadziła akcję sprawnie, czasem nawet za bardzo. W pewnych momentach opowieści,  wszystko zaczęło dziać się zbyt szybko. Na całe szczęście postacie występujące w Gangście są raczej charakterystyczne, bo boję się co by było, gdybym jeszcze ich nie był w stanie bez problemów rozróżnić. Dialogi są równie ostre, co ataki naszego niesłyszącego bohatera, który jest całkiem mocnym zabijaką. Bynajmniej w tej mandze nie chodzi o frywolną rozwałkę. Są tu vendetty, walki rodzin mafijnych. Pomiędzy przewija się motyw seryjnego zabójcy Twighlightów. Przez te kilkaset stron dzieje się dużo.

Warto też zaznaczyć, że design męskich bohaterów może wydawać się bardzo atrakcyjny, zwłaszcza dla starszych czytelniczek. Choć sam nie podzielam takich obserwacji, gdyż męskie postacie są dla mnie obojętne, to znajdzie się kilka postaci kobiecych, które przykuły mój wzrok.

Pani Koshke zaprojektowała dość podobne do siebie postacie, co zmyliło mnie w paru momentach dotychczasowej historii. Z drugiej strony, sceny akcji to jakaś magia, akcja pokazana z różnych ujęć i kadry różnych kształtów i rozmiarów, w naturalny spokój przelatuje, powodując że te 200 stron każdego tomu było zbyt małą ilością i czułem potrzebę sięgnięcia po kolejny tom.

O ile omake pod okładką ogranicza się do humorystycznych rysunków naszych bohaterów, tak na końcu tomiku autorka upchnęła co się właściwie dało. Znalazłem tam kurs rysowania bohaterów z mocno pieprznym humorem, mapę Ergastulum i inne przyjemności, z obowiązkową 4-komą na koniec i paroma słowami od autorki.

„Gangsta” jest dla mnie ciężkim orzechem do zgryzienia. Z jednej strony chciałbym bezkrytycznie podejść do tego tytułu i gorąco wszystkim polecić, ale widzę na własne oczy, że nie wszystko tu zagrało tak jak trzeba. Ale to nie powód żeby wcale się nie interesować tym tytułem. Ma kilka swoich mocnych stron.

Za udostępnienie egzemplarzy do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Waneko.

Prześlij komentarz

Copyright © Geek Kocha Najmocniej – Analizujemy popkulturę.