W kraju powszechnego dobrodytu - recenzja „Podziemie. Największy zamach w Tokio”


Jakoś tak wyszło, że nie czytałem jeszcze reportaży związanych z Japonią. „Kwiaty w pudełku” czekają na swoją kolej, która nastąpi gdzieś w niedalekiej przyszłości. Jednak to właśnie „Podziemie” było moją pierwszą, poważną książką związaną z tym krajem, jako że wcześniej czytałem sporo mang. Ale zacznijmy od początku

W pierwszej kolejności autor książki przedstawia co wydarzyło się tego feralnego dnia. Rankiem 20 marca 1995 roku kilku przydzielonych do tego celu członków sekty Ōmu, przedziurawiło owinięte gazetami plastikowe worki zawierające Sarin. Jest to jedna z bardziej podłych broni chemicznych, jeśli można tak powiedzieć o czymś, co zostało stworzone by krzywdzić. Spodobało mi się, że Murakami ten suchy opis zmieścił na kilku stronach, by resztę książki poświęcić na rozmowy z ludźmi jakoś powiązanymi z zamachem. I jak to bywa w takich mieszankach, jedne opowieści wnosiły wiele na mój sposób postrzegania całej sytuacji, inne powodowały dość bolesne zderzenie z różnicami kulturowymi, a inne wywoływały we mnie ambiwalentne uczucia.

Okropnie rozpalały mnie rozmowy z byłymi członkami sekty. Autor bardzo stara się podchodzić do nich z szacunkiem, nawet jeśli totalnie nie rozumie tych osób lub jest im całkowicie przeciwny. Na jego miejscu w kilku lub kilkunastu przypadkach prawdopodobnie wstałbym, wyszedł i rzucił to wszystko w diabły. A potem wrócił i dokończył wywiad, bo nie ma się co wygłupiać, trzeba dokończyć dzieło.

Bo ta książka opowiedziała mi z pewnością o wiele ciekawsze tematy, takie jak na przykład bardzo zindywidualizowane podejście do pracy i kariery różnych rozmówców. Poznałem też przeróżne losy, sytuacje rodzinne, prawdziwą pasję do pracy i wytłumaczenie, dlaczego pracownicy kolei zachowywali się podczas i po zamachu tak, jak się zachowywali. Te fragmenty stały się dla mnie bardzo ważne, bo odrywały mnie od jakiegoś takiego wyobrażenia wspólnoty i podziału na sekciarzy, ofiary, ich rodziny, pozwala skupić się na pojedynczych ludziach, którzy mieli swoje własne życia, plany, marzenia.

Obecnie, w epoce przesytu informacjami, której zdecydowanie jestem dzieckiem, staram się oceniać rzeczy poprzez to, jakie emocje wywołała we mnie lektura danej książki/artykułu/czegokolwiek. „Podziemie” wywołała przede wszystkim negatywne uczucia, co nie jest szczególnie dziwne, biorąc pod uwagę jej treść. Ale przede wszystkim wzbudziła we mnie olbrzymią ciekawość, jeśli chodzi o głębsze poznanie japońskiego społeczeństwa. Zdecydowanie polecam ją przeczytać.

Prześlij komentarz

Copyright © Geek Kocha Najmocniej – Analizujemy popkulturę.