Egzorcyzmy nie dla ludzi - recenzja Posępny Mononokean tom 1



Gdy widzę że manga dotyczy chłopaka z liceum/gimnazjum zazwyczaj odkładam na półkę i sięgam po coś innego. Tym razem zrobiłem inaczej i zdecydowanie nie żałuję!


      To, co najbardziej kocham w mangach, to ich różnorodność w ramach tego samego settingu. Zazwyczaj, gdy widzę na okładce książki wyrażenia takie jak "jest licealistą i.." albo "jest profesjonalnym..." to odkładam ją na miejsce. Posępny Mononokean nauczył mnie, że nawet w najbardziej banalnym środowisku, jakim jest japońskie liceum, można stworzyć interesującą, zabawną i wciągająca historię.
      Hanae Ashiya, główny bohater tej mangi, jest świeżo upieczonym licealistą. Ma wiele wyobrażeń swojego życia licealnego oraz liczne ambicje związane szczególnie z jego aspektem towarzyskim. Jest jednak jedna mała, puchata, włochata, słodziusia kulka, która przyczepiła się do jego szyi i sprawia, że nie jest produktywnym pierwszoklasistą, którym niewątpliwie chciałby być. Gdy zrezygnowany leżał na łóżku w gabinecie pielęgniarki, nagle odkrył przyklejone pod plakatem o regularnym myciu ząbków, ogłoszenie o pracę od zaraz dla egzorcysty do przyuczenia. Zrezygnowany Hanae, nie widząc żadnego światełka w tunelu, wykręcił numer, aby bardziej szukać ratunku niż pracy.




      Fabuła jest mocną stroną tego tomiku. Nie ukrywam, że po przeczytaniu opisu tej mangi nie pałałem zachwytem. Ciężko przebiłem się przez pierwsze strony, bo sam liceum skończyłem już parę dobrych lat temu i niezbyt chciałbym się wczuwać w rolę licealisty. To, co mocno przyciągnęło mnie do tego tytułu, to duet głównego bohatera i Abeno, który jest mistrzem odprawiającym egzorcyzmy. Ten drugi wydaje się typowym mistrzem, niewywnętrzającym się i robiącym wszystko zawsze tak, jak należy. Z drugiej strony mamy naszego protagonistę, który często panikuje, nie potrafi trzymać swoich myśli w głowie, ale ma też w sobie dość dużą dawkę empatii, bo gdy Abeno wykonuje jedynie to, co musi, ten stara się doprowadzić do szczęśliwego zakończenia.
    Jeśli mówimy o egzorcystach, nie możemy pominąć demonów. Są one w tej historii również ciekawe, gdyż nie przypominają nam swoich euroamerykańskich odpowiedników, które są zdolne jedynie do złego. Każdy z nich ma jakąś przeszłość, jakieś motywacje, dlaczego robi to, co robi. Dzięki dodaniu ich, od razu poczułem do nich sympatię, bo nie były po prostu antagonistami zdolnymi jedynie do szkodzenia, niedbającymi o nikogo i o nic. Abeno również pomimo bycia, hehe, posępnym, wykonuje swoje egzorcyzmy sumiennie. Co ciekawe w tej historii egzorcyzmy są bardziej przeznaczone, aby pomóc demonom odejść do zaświatów, gdzie żyje im się lepiej niż w naszej rzeczywistości. Oczywiście, jeśli wyrażają chęć, by opuścić nasz świat. Dużo elementów komediowych wprowadza też tytułowy Mononokean. Jest to bowiem demon, który przybiera formę pokoju do ceremonii herbacianej. Porozumiewa się z naszymi bohaterami za pomocą powieszonego na ścianie zwoju.

    Wydanie tej mangi również jest bardzo fajne. Matowa obwoluta, pierwsza kolorowa strona przedstawiająca Abeno oraz same rysunki w środku są pięknie i bardzo cieszą oczy. Ogromnie przypadł mi do gustu spis treści połączony razem z faktem, że każda strona jest numerowana, co bardzo przydało mi się podczas czytania. Pierwszy raz w życiu zauważyłem też zewnętrzne marginesy. Niby nigdy mi nie przeszkadzał ich brak, ale jest to miły detal.
    Jeżeli jesteście słusznej daty jak ja, w wieku licealnym lub poniżej, polecam wam się zapoznać z tym tytułem. Może to nie jest odkrycie stulecia, ale mnie miło zaskoczyło. Świat przedstawiony jest świetny i na pewno przynajmniej część z was zostanie z przygodami Hanae jako egzorcysty demonów na dłużej!

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Waneko.

 Wydawnictwo Waneko

Prześlij komentarz

Copyright © Geek Kocha Najmocniej – Analizujemy popkulturę.