Jak w pięć sekund zniszczyć świetny serial, czyli moje bolączki po obejrzeniu The Alienist

the alienist, netflix, tnt, serial, najlepsze seriale, daniel bruhl, luke evans, dakota fanning

Czasem ogląda się jakiś serial i nie można przestać. Czasem ów serial zachwyca w każdej sekundzie każdego odcinka. A czasem zachwyt znika w pięć sekund, bo twórcom produkcji nie chciało się już pracować.

      Poniższy tekst naszpikowany jest spoilerami, także kilkoma niezwykle istotnymi dla rozwoju fabuły. Te ważniejsze stosownie oznaczę, żebyście mogli je pominąć. Niestety, by dokładnie przeanalizować The Alienist, nie mogę uniknąć zdradzenia niektórych wydarzeń. Nie jest to bowiem typowa recenzja, tylko zmierzenie się z wieloma motywami, zawartymi w serialu. W tym tekście pozwalam sobie również na bezwstydny rant na niektóre rozwiązania fabularne, jakie pojawiły się w kilku ostatnich odcinkach. Bo The Alienist to serial dobry, wręcz zachwycający, ale z zakończeniem tak bardzo sknoconym, że aż chciałam rzucić w diabły dwa finałowe odcinki.

Seryjny morderca? Tak, poproszę!

      The Alienist pojawił się w programie stacji TNT w styczniu tego roku, a za pomocą Netflixa można obejrzeć go od tego czwartku. Serial powstał na kanwie powieści Caleba Carra, o tym samym tytule, wydanej w 1994 roku. Dzięki temu, że serial i książkę dzielą dwadzieścia cztery lata, twórcy produkcji TNT mogli rozszerzyć opowieść o współczesną wiedzę na temat klas, rasizmu czy tożsamości płciowej - co dla historii znaczy bardzo dużo, ale o tym za chwilę.
      Jest rok 1896. Doktor Lazlo Kreizler zajmuje się dziećmi, cierpiące na wszelakie zaburzenia, których ówczesna medycyna nie jest w stanie wyleczyć. Z tego tytułu nazywany jest alienistą, czyli osobą zajmującą się tzw. wyalienowanymi ze społeczeństwa. Dzisiejsze słowniki tłumaczą "alienistę" po prostu jako "psychiatrę". 
      Kreizler współpracuje z Johnem Schuylerem Moorem, niezależnym rysownikiem, wykonującym grafiki dla prasy. Mężczyzn łączy relacja podobna do tej, która istniała niegdyś pomiędzy Aleksandrem Kwaśniewskim a Leszkiem Milerem, czyli męska szorstka przyjaźń. Moore pełni raczej rolę popychadła Kreizlera, ale mimo wszystko wciąż trwa przy alieniście, jako jego jedyny przyjaciel.

the alienist, netflix, tnt, serial, najlepsze seriale, daniel bruhl, luke evans

Szorstka męska przyjaźń

      W Nowym Jorku odnalezione zostaje mocno zdewastowane ciało chłopca, który zajmował się prostytucją. Kreizler zostaje wezwany do zbadania sprawy i włącza w to Moora. Nowy komendant policji, Theodore Roosevelt (tak, ten, który później został prezydentem Stanów Zjednoczonych), postanawia powierzyć alieniście śledztwo nad tą sprawą, jednak bardziej nieoficjalnie i po cichu, niż w świetle reflektorów. Do drużyny Kreizlera dołącza trójka pionierów: Sarah Howard, sekretarka Roosevelta, pierwsza kobieta pracująca na posterunku policji, która okazuje się być przyjaciółką Moore'a z dzieciństwa, a także dwóch specjalistów w rodzącej się dziedzinie medycyny sądowej: Marcus i Lucius Isaacson
      Twórcy serialu mieli mnie już w tym momencie. Uwielbiam opowieści o seryjnych mordercach, a tutaj obiecywano mi dogłębne analizowanie psychiki takich zabójców. Szybko jednak okazało się, że The Alienist wcale nie opowiada o tym. Oczywiście, znajdziecie w tym serialu sporo elementów dotyczących rozwoju kryminalistyki, ale jeśli szukacie czegoś podobnego do Mindhuntera, to produkcja TNT na pewno tym nie jest

the alienist, netflix, tnt, serial, najlepsze seriale, daniel bruhl, luke evans, dakota fanning

Piękni, inteligentni, utalentowani

     Poszukiwanie mordercy nie jest zbyt skomplikowane, wszystko układa się bohaterom wręcz idealnie na tym tle i nawet jeśli rzekomo trafią na ślepy zaułek, to okazuje się, że zupełnie przypadkiem natrafiają na kolejną poszlakę, którą mogą wykorzystać. Wygląd oraz większość informacji na temat poszukiwanego, główni bohaterowie serialu znają już po mniej więcej połowie odcinków, pozostaje im jedynie złapanie winowajcy.
       I chociaż motyw kryminalny w The Alienist nie jest skomplikowany, nie jest również nudny, bądź uciążliwy. Po prostu jest. Wykorzystywany jest bardziej jako kręgosłup całej produkcji, wokół którego twórcy umieścili resztę elementów.

Miejsce kobiety jest... tam, gdzie chce

      Tym, który sprawiał mi najwięcej radości, było przedstawienie kobiet. Sarah Howard nie tylko jest pierwszą kobietą pracującą na posterunku policji. Bohaterka to chodzące uosobienie feminizmu. Nie bierze udziału w protestach, ani szerokiej walce o emancypację kobiet, ale każdym słowem, każdym gestem i każdą decyzją pokazuje, że ona oraz reszta pań powinna być traktowana na równi z mężczyznami. Chociaż jej towarzysze często starają się umniejszyć jej rolę w śledztwie, robią to ze względu na chęć chronienia jej, a nie dlatego, iż uważają, że Sarah sobie z tym nie poradzi. Bracia Isaacson oraz Moore niejednokrotnie określają elementy śledztwa jako nieodpowiednie lub zbyt drastyczne dla kobiety. Jednak kiedy Sarah uświadamia im, że jej płeć nie ma znaczenia w takich sprawach, nie próbują się z nią wykłócać. 

the alienist, netflix, tnt, serial, najlepsze seriale,, luke evans, dakota fanning

Kobieta też człowiek (o czym wielu zapomina)

      Całkiem inne podejście mają do niej koledzy z pracy. Sarah traktowana jest na posterunku przedmiotowo, często spotyka się z molestowaniem oraz nie jest traktowana poważnie. Chociaż twardo walczy z nierównością społeczną, także i jej zdarzają się momenty słabości. Bardzo spodobało mi się takie przedstawienie tej bohaterki. Twórcy nie popadli w żadną skrajność i udało im się stworzyć postać skomplikowaną, która przeżywa wzloty i upadki, która pomimo wiary w swoje możliwości, potrafi czuć się bezsilna w zetknięciu z agresywnymi mężczyznami. 
      Sarah uosabia przekaz twórców dotyczący roli kobiet we współczesnym świecie. Tak, we współczesnym, bo to, co widzimy na ekranie nie do końca zgodne jest z faktami historycznymi. Oczywiście, właśnie w tamtych czasach ruch emancypacyjny działał coraz sprawniej (trzy lata przed rokiem, w którym dzieje się akcja serialu, mieszkanki Nowej Zelandii jako pierwsze na świecie otrzymały bierne prawa wyborcze), ale bohaterki The Alienist nie skupiają się na równości politycznej oraz ekonomicznej. Tematem ich rozterek jest równość socjalna, która nawet w dzisiejszych społeczeństwach nie jest obecna (kobiety traktowane są jako delikatniejsze, uważa się, że nie powinny wykonywać pewnych czynności itd.).

Friendzone, nice guy, love trangle

      Twórcy The Alienist wykorzystali Saraj jeszcze w jednym. Postanowili zabawić się z nami , widzami, konwencją romansu. Początkowo relacja między Kreizlerem, Moorem i Howard wyglądała jak sztampowy trójkąt miłosny. Ona jedna, ich dwóch: jeden wyobcowany, ale diabelnie inteligentny, drugi o złotym sercu, ale z tendencją do wpadania w kłopoty - rozum mówi "wybierz tego miłego", ona wybierze dupka. Na szczęście tak się nie stało.

the alienist, netflix, tnt, serial, najlepsze seriale, daniel bruhl, dakota fanning

To moglibyśmy być my, ale na szczęście nie wsadzili nas do trójkąta miłosnego

      Między Sarah a Lazlo nie doszło do żadnego zbliżenia, przez pewien czas kobieta czuła do doktora wręcz niechęć. Za to John smali cholewki do przyjaciółki z dzieciństwa od początku. Bohaterka jednak wydaje się być głucha na amory Moora. W tym momencie twórcy łatwo mogli popaść w jedną z konwencji chętnie wykorzystywanych przez autorów wszelakich dzieł kultury.
      Sarah mogła Johna sfriendzonować, a on mógł albo się za to mścić, albo zostać męczennikiem, któremu mentalną piątkę przybijaliby smutni widzowie nierozumiejący, że friendzone jest obleśnym konstruktem społecznym. 
      Sarah mogła również odrzucić zaloty, a John, jako miły facet, mógł walczyć o nią do końca, puścić mimo uszu jej prośby o zostawienie jej w spokoju, aż w końcu, jako ten nice guy, zdobyć dziewczynę swoich marzeń.

the alienist, netflix, tnt, serial, najlepsze seriale, luke evans, dakota fanning

Kiedy szanujesz granice kobiety, którą kochasz, to naprawdę może na nią zadziałać

      Jednak nic takiego się nie stało. John nie przymuszał Sarah. Początkowo był wobec niej zbyt opiekuńczy, ale potem nauczył się, że można być gentlemanem bez umniejszania roli kobiety. Akceptował decyzje Sarah, nie stawiał jej w dziwnych sytuacjach, nie narzucał się. Dopiero pod koniec serialu wprost wyznał jej swoje uczucia i pozwolił sobie na wykonanie jakiegoś ruchu, wciąż dając kobiecie okazję do odtrącenia go. Ta jednak zdecydowała się go pocałować.

I cały misterny plan w pizdu

Poniższy fragment zawiera duże spoilery

      Wszystko było wspaniale. Rozpływałam się nad The Alienist, polecałam ten serial każdemu, nagrywałam peany na instastory, krzyczałam, że ocieka feminizmem i o takie kobiety walczyłam w internecie. A potem stało się to.
      Ósmy odcinek kończy się jednym z bardziej szokujących wydarzeń. Kapitan Connor wparowuje do domu doktora Kreizlera, który obecnie przebywa w podróży śladami śledztwa. Niezapowiedziana wizyta kończy się zamordowaniem przez Connora Mary - służącej Lazlo, do której alienista od dawna żywił silne uczucia, a której dopiero odcinek temu o wszystkim powiedział. Śmierć Mary ma miejsce zaraz po scenie, w której Kreizler opowiada Moore'owi o tym, że kocha kobietę, która mieszka w jego domu. 

the alienist, netflix, tnt, serial, najlepsze seriale, mary

Dzięki za zrujnowanie tego

      W tym momencie myślałam, że roztrzaskam ekran. Serial, który nosił taki feministyczny przekaz, nagle uśmierca kobietę tylko po to, by wpłynąć jakoś na głównego bohatera. Dwaj pozostali pracownicy Kreizlera również znajdywali się w niebezpiecznych sytuacjach na przestrzeni trwania całego serialu, ale obaj uszli z życiem. Tylko Mary, którą Lazlo kochał, nie przetrwała. Poskutkowało to tym, że cały następny odcinek, alienista przesiedział w domu, odmawiając dalszego prowadzenia śledztwa, pijąc alkohol, rozwalając różne przedmioty i zadając sobie rany.
     W finale wraca do gry, ale dopiero po tym, jak przechodzi stosowne katharsis. Mogło tak się stać nawet bez szokującej śmierci ukochanej głównego bohatera. Takie bezsensowne uśmiercanie postaci (szczególnie kobiet) jest oznaką leniwego scenopisarstwa.

Koniec spoilerów

Byle do finału

      Pomijając już aspekt słodko-gorzkiego zakończenia, dość zawodzącego finału poszukiwań mordercy, pragnę zwrócić uwagę na jeszcze jeden element leniwego scenopisarstwa.
      Od jakiegoś czasu w popularnych dziełach kultury zwiększa się ilość przemocy nad zwierzętami. Czy to w oscarowym Kształcie wody, czy to w sukcesie Netflixa, Stranger Things, bądź fenomenie jakim było The End Of The F***ing World zwierzęta giną w bardzo drastyczny sposób, którego twórcy nie wstydzą się pokazywać. Także w The Alienist ma miejsce taka scena. Seryjny morderca łapie kota w worek, po czym zabija go, uderzając nim o ściany. Dość łatwy sposób na zszokowanie widowni, zamordować puchate zwierzątko, prawda?
      Jest to kolejny przykład leniwego scenopisarstwa, w którym twórcy postanawiają wykorzystać to, że wielu widzów mocniej przeżywa śmierć zwierząt, niż ludzi. Do przykrych rzeczy, które zdarzają się bohaterom jesteśmy przyzwyczajeni, ale znęcanie się nad zwierzętami potrafi nas mocno zszokować (tak bardzo, że istnieją strony typu Does The Dog Die?

the alienist, netflix, tnt, serial, najlepsze seriale, daniel bruhl, laszlo kreizler

Kiedy serial zapowiadał się świetnie, ale potem wyrwał ci serce

   Niekiedy zwierzaki są specjalnie wprowadzane do fabuły, by zostać uśmiercone. I chociaż organizacje zajmujące się prawami zwierząt raczej nie widzą w tym nic alarmującego (tym bardziej, jeśli zwierzęta krzywdzi czarny charakter - wtedy okrucieństwo dla braci mniejszych jest cechą charakteryzującą jego bycie "tym złym"), to moim zdaniem nie należy zapominać o tym, iż wielu widzów łatwo powiela to, co widzi w serialach. Tak samo, jak szklany ekran uczy nas jak powinien wyglądać związek, jak niektórzy powielają stosunek do mniejszości, tak ukazywanie okrucieństwa wobec zwierząt może doprowadzić do przeniesienia tego na świat rzeczywisty.

     Chociaż The Alienist bardzo mi się podobał, a każdy odcinek oglądałam z wypiekami na twarzy, nie mogę jednoznacznie stwierdzić czy jest to serial dobry, czy zły. Do ósmego odcinka produkcja TNT wydawała się być dla mnie idealną. Potem zaczęło się coś psuć, a ja kręciłam nosem - i robię to do teraz. A szkoda, bo mógł wyjść z tego kawał wspaniałej opowieści, z dobrymi aktorami, świetnie napisanymi postaciami i zapierającą dech w piersiach scenografią.

Co myślicie o The Alienist? Czy uważacie, że moje zarzuty przekreślają ten serial?
Piszcie w komentarzach!

Prześlij komentarz

Copyright © Geek Kocha Najmocniej – Analizujemy popkulturę.