TOP 7 Mang Osamu Tezuki, które chciałbym zobaczyć w polskim wydaniu

Jakich pozycji brakuje mi na naszym rynku mangowym?

        Pomijając niedostępne już w racjonalnej cenie Metropolis, wydanego przez nieistniejące Arashi, w naszym cudownym kraju ukazały się dwie, dwutomowe pozycje stworzone przez Osamu Tezukę. Nie wiem jak wam, ale dla mnie to zdecydowanie zbyt mało. Na konferencji wydawnictw podczas tegorocznego MFKiG rozpalono moje oczekiwania na jeszcze jedną pozycję tego autora na polskim rynku, więc aby jakoś dotrzymać do oficjalnych zapowiedzi, pokażę wam, które tytuły chciałbym zobaczyć w polskiej wersji prędzej czy później.

Astro Boy

 

        Najbardziej znana i popularna seria o robocie-chłopcu, który ma moc stu tysięcy koni mechanicznych, i za jej pomocą stara się szerzyć dobro. Walczy także o prawa robotów, które w jego futurystycznym świecie są traktowane z wrogością i nieufnością, jak wiele wynalazków w naszej przeszłości. Historie są zazwyczaj niedługie, epizodyczne, choć zdarzają się wyjątki. Z radością przywitałbym tę serię w takiej formie, w jakiej wydał go Dark Horse, czyli grubych objętościowo, ale małych rozmiarowo tomów.

Phoenix

 

        Dwanaście luźno połączonych ze sobą historii, których wspólnym mianownikiem jest tytułowe mityczne stworzenie, Feniks. Manga nazywana dziełem życia Tezuki potrafi zachwycić zarówno sferą graficzną (to kadrowanie!), jak i fabułą, która zawiera w sobie motywy cyklu reinkarnacji, życia i śmierci oraz niesie ze sobą antywojenne przesłanie. Poszczególne historie potrafią różnić się od siebie znacząco, obok tych z gatunku science fiction i romantycznych love story można znaleźć także dramat historyczny. Przy tym Phoenix nie należy do najdłuższych serii, gdyż komiks opublikowany przez Viz zawierał się w dwunastu tomach, co można umieścić w trzech lub czterech tomach zbiorczych, niestety nie liczyłbym na ten tytuł w najbliższym czasie.

Black Jack

  

        Kiedy jesteś przestępcą i wszystko, co mogło pójść nie tak, spełniło twoje obawy, jedynym ratunkiem dla ciebie jest Dr. Hazama Kuroo, pseudonim Black Jack. Pracuje w podziemiu, ale potrafi uratować kogokolwiek z jakkolwiek złej sytuacji, ale rachunek, jaki potrafi wystawić, mrozi krew w żyłach bardziej, niż dość szczegółowe rysunki operacji, jakie możemy znaleźć w mandze w dużych ilościach. Potrzebujesz przeszczepu mózgu do innego ciała? A może potrzebujesz nowych odcisków palców lub uleczenia z całkowitej ślepoty? Takie i inne akcje możesz znaleźć w tej mandze, która choć brzmi jak niezła komedia, to tak naprawdę jest bardzo kompetentnym thrillerem medycznym, i autor poświęcił sporo uwagi, by jego manga  w pewien sposób dobrze odzwierciedlała rzeczywistość. Nie mam złudzeń, że wydanie tego w obecnym czasie graniczy z cudem, ale jeśli miałoby się to już stać, to siedmiotomowe wydanie od Viz byłoby dobrym materiałem do inspiracji.

MW

  

        Michio Yuki nie jest zwykłym potworem w skórze baranka. W jego kartotece moglibyśmy znaleźć krótki i treściwy opis: morderca, szantażysta, porywacz. Ostrożnie porywa ofiarę, wysyła żądanie okupu, a gdy go już otrzyma, zabija zarówno porwanego, jak i płacącego okup. Po każdej zbrodni wyrusza na spowiedź do księdza Iwao Garai. Ale nie dlatego, wyrzuty sumienia nie dają mu żyć i próbuje odkupić swoje winy w konfesjonale. Oboje są kochankami i pomimo okropnego poczucia winy ze strony księdza, ten nie jest w stanie oprzeć się uwodzeniu młodzieńca. Tak, ta historia nie jest zbyt komfortowa w czytaniu, gdyż brutalizmu tutaj nie brakuje, i ten krótki wstęp to dopiero początek całej opowieści. Vertical Inc. wydał to w jednym, sześciusetstronowym hardcoverze, i właśnie z tego powodu jest bardzo prawdopodobne, iż któryś z mangowych wydawców pokusi się o wydanie tego dzieła.

Buddha

  

        Bardzo luźna biografia Siddharthy Gauthama, mędrca, którego nauki stały się podstawą buddyzmu. I choć Tezuka skrupulatnie zadbał o to, by prawda historyczna nie zepsuła mu prezentowanej opowieści, trzeba powiedzieć, że niesie ze sobą pewną wartość. A przy tym jest prowadzona dość lekko oraz wypełniona jest akcją, której nikt by się nie spodziewał po historii dotyczącej świata medytacji. Rysunki też są cudowne, zwłaszcza kadrowanie, ale to żadna nowość, zwłaszcza podczas jego Mrocznego okresu twórczości. Hipotetyczny wydawca mógłby podobnie jak Vertical spakować całą serię w osiem tomów, z przepiękną panoramą (w tamtym wydaniu zawierała trzy wizerunki Buddy).

Crime and Punishement albo inna adaptacja klasyki

  

        Osamu nie bał się adaptować klasycznych dzieł literatury i Zbrodnia i Kara jest tego dobrym przykładem. Oczywiście bardzo trudno kilkusetstronicową prozę przekuć w około dwustustronnicowy komiks, ale nasz mangaka oczywiście spróbował. Pomimo pewnych uproszczeń i dodania nieznajdującej się w oryginale rewolucji październikowej, utwór jest ciekawie prowadzony, bo nawet w dziele o takiej tematyce udało się Tezuce zmieścić parę komediowych motywów. Na zachodzie została wydana przez Digital Manga Guild, jako wersja jedynie elektroniczna, a następnie za pomocą crowdfundingu w formie drukowanej. Mam nadzieję, że pojawi się w którymś momencie na naszym rynku, gdyż jest to dość ciekawy twór, a na dodatek niezbyt długi.

Ayako

  

        Na koniec zostawiłem kolejną obok MW i wydaną przez Waneko Do Adolfów mangę, która jest komentarzem społecznym, tym razem o społeczeństwie japońskim pod amerykańską okupacją. Jiro Tenge, drugi z synów średnio zamożnej rodziny właścicieli ziem, tuż po zakończeniu wojny powraca do domu rodzinnego z amerykańskiej niewoli. Do tej pory jego ród był zamożny i szanowany w lokalnej społeczności, po ponownej redystrybucji ziem, narzuconej przez amerykański okupacyjny rząd stracił większość majątku. Co więcej, pod jego nieobecność ojciec głównego bohatera, regularnie współżył z żoną swojego najstarszego syna, z których to zbliżeń urodziła się Ayako, która została przedstawiona mu jako jeden z członków dalszej rodziny. Większego galimatiasu dodaje zaangażowanie Jiro w szpiegostwo oraz jego młodszej siostry w ruch socjalistyczny, którego postrzeganie nie zmieniło się zbytnio od tego tuż przed wojną. Nie bez powodu umieściłem ten tyutł jako ostatni. Do Adolfów pokazało nam czasy II wojny światowej, a Ayako wydaje się duchową kontynuacją, w dodatku zawartą w podobnej ilości stron. Wydanie Vertical Inc. spakowane zostało do jednego siedmiuset stronicowego tomu, ale nie pogardziłbym takim dwutomowym.

Prześlij komentarz

Copyright © Geek Kocha Najmocniej – Analizujemy popkulturę.