Powolne umieranie – recenzja „Głębia. Tom 4: Zewnętrzne aspekty wewnętrznych postaw”

Czy kolejny tom tej serii dorównuje poziomem wcześniejszym?

Już wcześniej wspominałam, że „Głębia” jest serią nierówną. Scenarzysta, Rick Remender, nie do końca opanował umiejętność żonglowania elementami, które wybrał do stworzenia tego komiksu. Sama tematyka serii, którą jest upadek ludzkości, poszukiwanie ratunku i dywagacje na temat zasadności zachowywania nadziei do końca, wymusza na scenarzyście wkładanie w usta i myśli bohaterów filozoficznych haseł, namysłów nad moralnością oraz kondycją ludzkości. I super, można to dobrze poprowadzić, nie nudząc przy tym czytelnika. Remenderowi czasem się to udaje, a czasem nie. Niestety, w czwartym tomie poległ totalnie. 

W poprzedniej części działo się bardzo dużo, a kulminacją wydarzeń był ogromny cliffhanger, dotyczący wszystkich głównych bohaterów. Stel Caine znalazła sondę, ale ta została zniszczona, a kobietę żegnamy na skraju śmierci (i choć historia sugeruje nam, że to już koniec wątku Stel, to raczej będzie inaczej). Tajo i Della rozdzieliły się w (łagodnie mówiąc) niezbyt sprzyjających siostrzanej miłości warunkach. Czwarty tom „Głębi” skupia się właśnie na tej pierwszej siostrze oraz powraca do postaci Marika. 

Niestety, jest niezwykle nudno i pretensjonalnie. Czwarty tom napompowany jest gadkami o nadziei jeszcze bardziej, niż poprzednie. Mam już przesyt egzystencjalnych rozważań bohaterów, którzy w gruncie rzeczy jedynie miotają się od sceny do sceny. Nawet, gdy podejmują konkretne działanie, coraz mniej im kibicuję. 

Również zwroty akcji, które nieco zmieniły obraz wydarzeń, który znaliśmy z poprzednich tomów, nie powalają, a raczej rozbijają tempo. 

Na szczęście i tym razem rysunki Greg’a Tocchini’ego są na znakomitym poziomie. W tym tomie możemy podziwiać je również w dodatkach, obejmujących inne warianty okładkowe oraz szkice koncepcyjne. 

Nie skreślam „Głębi” na podstawie tego tomu. Ufam, że Remender ma jeszcze wiele do zaoferowania, co pokaże w kontynuacji serii. Szkoda tylko, że nie jest ona równa i nie przynosi mi za każdym razem równie wielkiej radości.

Prześlij komentarz

Copyright © Geek Kocha Najmocniej – Analizujemy popkulturę.