
Jakie 9 komiksów jest dla mnie najlepsze z najlepszych?
Napisałem już sporą liczbę artykułów o przeróżnych komiksach czy mangach. Ale które z nich są dla mnie najbardziej znaczące? Które najbardziej wpadły mi w pamięć? Dziś przedstawię wam kilka komiksów, do których wracam i które wspominam najlepiej.

Jako świeżo upieczonemu gimnazjaliście, na pewnym forum internetowym polecono mi do lektury komiks o niewiele wówczas mówiącym tytule „Kaznodzieja”. Nietypowe wówczas dla mnie wprowadzenie w świat przedstawiony i dość wyraziści bohaterowie zainteresowali mnie na tyle, że próbowałem całość przeczytać jak najszybciej. Ci co czytali, wiedzą co się tam momentami wyprawia i oczywiście dla takiego małolata wydawało się to bardzo dorosłe, a przynajmniej robiło ogromne wrażenie. Gdy czytam to już jako starszy wiekiem i stażem komiksowym człowiek, wiem że to nie jest najdojrzalsza historia, i że czasem bezsensownie epatuje przemocą. Z drugiej strony dzięki „Kaznodziei” zacząłem myśleć o komiksie, jako o medium w którym mogę znaleźć coś dla siebie, przez co między innymi jestem w tym, a nie innym miejscu i piszę te słowa dla was.
Jak już wspomniałem wcześniej przy mojej opinii o filmie Joker, lubię utwory zajmujące się losami ludzi niekoniecznie odnoszących same sukcesy. Społeczna tematyka bardzo leży mi na sercu i Will Eisner w wydanym w 1978 roku komiksie zaspokoił mój apetyt. Akcja tego genialnego dzieła rozgrywa się w dzielnicy Nowego Jorku, Dropsie Avenue. W pierwszej części widzimy losy pobożnego Żyda, który traci ukochaną córkę i łamie wcześniej zawartą umowę z Bogiem. W kolejnych częściach widzimy historię zarówno wcześniej wymienionej dzielnicy jak i jej mieszkańców, którzy w różny sposób próbują poradzić sobie z wyzwaniami losu. I to właśnie całkowicie szczera i w mojej opinii wiarygodna sztafeta pokoleń to największa zaleta tego komiksu.
9. „Kaznodzieja”

Jako świeżo upieczonemu gimnazjaliście, na pewnym forum internetowym polecono mi do lektury komiks o niewiele wówczas mówiącym tytule „Kaznodzieja”. Nietypowe wówczas dla mnie wprowadzenie w świat przedstawiony i dość wyraziści bohaterowie zainteresowali mnie na tyle, że próbowałem całość przeczytać jak najszybciej. Ci co czytali, wiedzą co się tam momentami wyprawia i oczywiście dla takiego małolata wydawało się to bardzo dorosłe, a przynajmniej robiło ogromne wrażenie. Gdy czytam to już jako starszy wiekiem i stażem komiksowym człowiek, wiem że to nie jest najdojrzalsza historia, i że czasem bezsensownie epatuje przemocą. Z drugiej strony dzięki „Kaznodziei” zacząłem myśleć o komiksie, jako o medium w którym mogę znaleźć coś dla siebie, przez co między innymi jestem w tym, a nie innym miejscu i piszę te słowa dla was.
8. „Umowa z Bogiem. Trylogia”

Jak już wspomniałem wcześniej przy mojej opinii o filmie Joker, lubię utwory zajmujące się losami ludzi niekoniecznie odnoszących same sukcesy. Społeczna tematyka bardzo leży mi na sercu i Will Eisner w wydanym w 1978 roku komiksie zaspokoił mój apetyt. Akcja tego genialnego dzieła rozgrywa się w dzielnicy Nowego Jorku, Dropsie Avenue. W pierwszej części widzimy losy pobożnego Żyda, który traci ukochaną córkę i łamie wcześniej zawartą umowę z Bogiem. W kolejnych częściach widzimy historię zarówno wcześniej wymienionej dzielnicy jak i jej mieszkańców, którzy w różny sposób próbują poradzić sobie z wyzwaniami losu. I to właśnie całkowicie szczera i w mojej opinii wiarygodna sztafeta pokoleń to największa zaleta tego komiksu.
7. „Skalp”

6. „Wykiwani”

Może nie komiks przełomowy, ale na pewno nie dający mi o sobie zapomnieć. Losy sześciu różnych osób, które zostają splecione przez jeden akt przemocy. Cała historia zaczyna się jak typowa obyczajówka, rozkręcając się z końcem przez co coraz bardziej siedziałem na szpilkach, zastanawiając się co się stanie, bo niewiele tu było przewidywalnych rzeczy.
5. „Patience”

4. „Moon Knight” z Marvel Now!

3. „Jeden Pies”
Jakub Dębski umie w fabułę, co do tego nie ma wątpliwości. „Jeden Pies” to krótki albumik komiksowy, umieszczony potem w zbiorze historyjek „Farsy”. Opowiada on historię psa, i to bardzo wybrednego, który stawia się do schroniska po nowego właściciela. Okazuje się być nieodpowiedzialnym psiakiem, co doprowadzi do tragicznego finału. Jak można przeczytać na stronie autora, komiks na dwudziestu-czterech stronach opowiada o związkach, depresji oraz o traktowaniu zwierząt. Ten krótki utwór naprawdę mnie poruszył i zmusił do rozważenia, w jaki sposób ludzie traktują swoje zwierzęta domowe. Koniecznie to przeczytajcie, nawet jeśli bardzo proste rysunki Dema do was nie przemawiają.2. „Rycerze Świętego Wita”
1. „Strefa Gazy. Przypisy”

Na koniec zostawiłem sobie dzieła jednego z moich ulubionych autorów komiksów reportażowych, czyli Joe Sacco. W tym tytule przedostaje się do jednego z najbardziej nieprzyjaznych miejsc do bytowania jakim jest Strefa Gazy, gdzie pod wpływem pewnego nie zanotowanego przez ogólnoświatowe media incydentu w mieście położonym przy granicy z Egiptem, Rafah, stara się dotrzeć do prawdy o tamtych wydarzeniach. Wszystko to nie budziłoby dużego zaskoczenia, gdyby to nie wydarzyło się w 1956. W atmosferze powszechnego braku nadziei na zwykłe życie i strachu przed jutrem, nasz wyglądający na palestyńczyka dziennikarz jeździ po niebezpiecznych rejonach, szukając ostatnich świadkach tamtych zdarzeń, by znaleźć początki dzisiejszych konfliktów między dwoma narodami. Sacco nie bawi się w neutralność i przyjmuje stanowisko, zależnie od tego, co odkryje podczas swojej podróży. Dziennikarz przedostaje się do świadków wydarzeń, odpytuje ich o wszystkie szczegóły, nawet te najbardziej bolesne. Przede wszystkim w swojej narracji nie ukrywa uczucia frustracji i emocjonalnego wyczerpania. Jeśli chcesz sobie zepsuć humor, lub lubisz dobry reportaż wojenny, koniecznie spróbuj. Joe jest mistrzem w swoim fachu.
Prześlij komentarz