Jak zacząłem bać się małych słodkich uczennic z dużymi oczyma - recenzja Cyklu pytań Gdy Zapłaczą Cykady


Mała wioska, jeden chłopak, wiele dziewczyn, duże oczy, serduszka i utensylia kuchenne. Czy z tego może powstać dobry horror?

     Każdego z nas coś przeraża. Strach jest nieodłącznym i niezbędnym nam do przeżycia uczuciem, którego doświadczają wszyscy zdrowi ludzie. Na przykład Karuś boi się łaskotek. A ja, po przeczytaniu pierwszych czterech tomów Cyklu Pytań, boję się każdej małej, słodkiej dziewczynki z dużymi oczyma. Seria Gdy zapłaczą Cykady to ciekawy przypadek, w którym gra z gatunku Visual Novel jest przenoszona na wszystkie media. Wydawana przez kilkanaście lat seria gier, doczekała się komiksu, OVA, Anime, filmu Live-Action, telewizyjnej dramy oraz Light Novelki.

Można by rzec, że znów to samo   


    Nastoletni Keichi, dopiero co przeprowadził się wraz z rodzicami do Hinamizawy. Jest to mała wioseczka, położona z daleka od jakiegokolwiek wielkiego miasta. Nie posiada  zbyt wielu mieszkańców, co najlepiej pokazuje jego klasa, gdzie dzieciaki są w różnym wieku, i poza nim samym, nie ma żadnego innego chłopaka. Ale czy zawsze tak było? Na pierwszy rzut oka, Gdy zapłaczą cykady wydaje się być jedną z wielu haremówek. Sielska mała wioska, jeden chłopak, dużo fajnych dziewczyn.

Ale jednak nie do końca


    W swojej strukturze, pierwsze cztery tomy są do siebie dość podobne. Mniej więcej akcja rozwija się w podobny sposób, i pomijając czwarty tom, można by pomyśleć że ma się do czynienia z dość brutalną adaptacją Dnia Świstaka. W pierwszym tomie, na śmierć przeraziły mnie właściwie wszystkie dziewczyny, zwłaszcza Rena. W kolejnych tomach śmiałem się sam z siebie, gdy nawet podczas tej części Slice Of Life, obawiałem się, czy w kierunku naszego młodego chłopaczka nie pójdą w ruch utensylia kuchenne. W mojej ocenie te przejścia między sielanką a horrorem to jest jedna z najstraszniejszych rzeczy w tym komiksie. A już najgorsze jest oczekiwanie na ten moment. Z tomu na tom bałem się w sumie coraz bardziej, bo nie wiedziałem z której strony nadejdzie ten cios, a im dalej, tym częściej niewłaściwie obstawiałem, kto będzie wrogiem protagonisty.

Wszędzie tylko pytania


    Pierwsze cztery tomy to Cykl Pytań, więc prawdopodobnie ani przez moment nie wiem co tu się tak naprawdę dzieje. Od znajomych usłyszałem bym zwracał uwagę na szczegóły, i bardzo się staram tak robić, choć mam wrażenie że i tak autor mnie zaskoczy. W kolejnych tomach liczę na odpowiedzi na chociażby kilka pytań. Dochodzenie Keichiego do tego, co się tak właściwie dzieje, lub jak sam protagonista twierdzi "prawdy" wciąga jak bagno, gdyż pozornie wesołe i beztroskie życie jest przerywane przez rzeczywistość do której horror wkrada się coraz mocniej i mocniej.

Ale za to jak to wygląda


    Po przeczytaniu omawianych przeze mnie tomów, obejrzałem kilka odcinków anime i mogę śmiało powiedzieć że manga wygląda o wiele lepiej. Rysunki są szczegółowe, przez co zbliżenia facjat naszych bohaterów w zależności od sytuacji potrafią oddać ciepło, przerażenie i wiele innych uczuć. Kadry również w niewielu momentach są tradycyjne, i co mi się bardzo podoba, rysownicy nie boją się tworzyć kadrów na całą stronę. Niewiele jest tu stron kolorowych, ale uwierzcie mi na słowo, że gdy już się pojawiają, jest na czym zawiesić oko. Co ciekawe, każdą część rysował inny rysownik, co przypomniało mi animację Piekło Dantego, wydanego kilka lat temu. Przez taki zabieg mogłem zobaczyć różne koncepcje, na różne postacie, co było interesującym doświadczeniem.
    Polskie wydanie zawiera dwa tomy w jednym, co jest bardzo fajnym rozwiązaniem. Każdy tom jest grubaśny, i po lekturze każdego ma się wrażenie, także dzięki fabule, że przeczytało się coś znacznie dłuższego. Obawiam się tylko. że miękka okładka będzie wymagała napraw i zabezpieczeń, bowiem nie uświadczymy tu twardej oprawy pomimo że prawie każda część posiada dobre 400 stron. Zapewne wydawca zdecydował się na taki krok z oszczędności, jednakże trochę szkoda, że tomiki w ręce wydają się być w pewien sposób niestabilne.

Ciąg dalszy nastąpi


    Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie byłem uprzedzony do tej mangi, oceniając ją tylko po okładkach z bohaterkami. Dałem jej jednak szansę, i nie zawiodłem się, wręcz przeciwnie: poważnie rozważam przejście Visual Novelki, która jak szumi internet, ma znacznie głębiej zarysowane wątki. Nie jest to niemożliwe, ale i tak najpierw polecam zapoznać się z mangą. To przerażająca i wciągająca pozycja, która zapewni może nie tyle przednią rozrywkę, co przedni strach przed małymi dziewczynkami z Hinamizawy. A jak wiadomo, z nimi lepiej nie zadzierać.

Za udostępnienie egzemplarzy do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Waneko.

Prześlij komentarz

Copyright © Geek Kocha Najmocniej – Analizujemy popkulturę.