Oczarowana, spotkałam bóstwo - kilka słów o The Black Monday Murders tom 2: Waga


Dużo dobrego, dużo ładnego, dużo czarnego.

       Trochę mi zajęło, zanim zabrałam się za tę recenzję. Nie chciałam pisać jej od razu po przeczytaniu drugiego tomu The Black Monday Murders, o podtytule Waga. To komiks złożony, zawierający bardzo dużo treści i dodatków, który w moim odczuciu wymaga poświęcenia mu więcej czasu.
        Druga część również obfituje w dodatki. Jest ich aż siedemdziesiąt stron. Mogą wydawać się niepotrzebnymi wypełniaczami, ale dla mnie są znakomitym uzupełnieniem historii, którą oferuje nam scenarzysta, Jonathan Hickman. Dodają tę dodatkową szczyptę klimatu, co jest niezwykle ważne w przypadku tego komiksu. Bo The Black Monday Murders klimatem stoi. Ale po kolei...


      Sytuacja między Cainą a Kankrin staje się coraz bardziej napięta. Wszystko za sprawą powrotu Grigorii Rotschild, siostry zamordowanego w poprzednim tomie Daniela. Kobieta szybko postanawia nie tylko skonfrontować się z mordercą swojego brata, ale przywrócić swojemu rodowi miejsce na piedestale. Wszystko dzieje się bardzo szybko i bardzo brutalnie. Atmosfera tajemnicy, która owiewała wszystkie wydarzenia z poprzedniej części, gwałtownie opadła. Hickman nie stara się już wodzić czytelnika za nos. Co prawda, po lekturze Wagi nie wiemy jeszcze wszystkiego, ale na pewno rozumiemy więcej z tego, co dzieje się w rzeczywistości stworzonej przez scenarzystę.


       Gra w odkryte karty wcale mi nie przeszkadzała. Gwałtowność oraz szybkość postępujących wydarzeń, uosabiana przez Grigorię okazała się być niezwykle pasjonująca. Pochłaniałam łapczywie każdą stronę, pragnąć jeszcze więcej i więcej. Podejrzewam, że z łatwością domyśleliście się, iż moje zainteresowanie ten tom zawdzięcza w dużej mierze właśnie postaci młodej Rotschildówny. Nie wiemy dokładnie co robiła na wygnaniu, nie wiemy też wszystkiego o tym, co siedzi w jej głowie. Bohaterka podąża drogą zemsty, będącej skutkiem nie tylko morderstwa brata, ale także tego, co samej zainteresowanej uczyniono w przeszłości. Sprawia to, że Grigoria jest diabelnie trudnym przeciwnikiem, postacią, która wywołuje strach swoją nieobliczalnością - i właśnie dlatego jest tak niezwykle pociągająca.


        Drugim bohaterem wiodącym w tym tomie The Black Monday Murders jest detektyw Dumas. Podróżuje z profesorem Gaddisem, który pomaga mu w rozwiązaniu śledztwa morderstwa Daniela Rotschilda. Jak na ironię najbardziej niewierzący doświadczył spotkania z samym Mamonem. Przyznam, że zaskoczyło mnie, iż już w drugim tomie mogliśmy poznać oblicze tego bóstwa. Jednak tym samym, spotkanie z Mamonem stało się najlepszym momentem tego tomu.
       Wszystko za sprawą niesamowitych rysunków Tomma Cokera. Artysta stosuje bardzo wyraźny lineart, posługuje się grubą kreską, która czyni kadry wyraziste, ostre i mroczne. Wtóruje mu Michael Garland, ze swoimi zimnymi kolorami, które nakłada na postacie i wydarzenia, niczym zwiastun apokalipsy.


      Warto było tak długo czekać na drugi tom The Black Monday Murders. Waga wciąż trzyma poziom pierwszej części, zachwyca równie mocno, co poprzedniczka. Zarówno fabuła, rysunki, jak i wydanie komiksu są godne pochwały. Czytajcie więc i przekonajcie się o tym sami.

Prześlij komentarz

Copyright © Geek Kocha Najmocniej – Analizujemy popkulturę.