Randka z oprawcą – jak „YOU” de-romantyzuje toksyczne związki

serial you, serial ty, lifetime, netflix, romantyzowanie toksycznych związków, penn badgley
Serial „YOU” wciągnęłam jednym tchem. Nie dlatego, że jest to opowieść nowatorska pod względem fabularnym – nie, ta produkcja jest dość sztampowa. Wyróżnia się jednak na tle innych społecznym przesłaniem.

Wydawać by się mogło, że skoro mamy już 2019 rok, to popkultura dawno porzuciła romantyzowanie toksycznych zachowań, prawda? Przecież nawet totem Jamesa Bonda przeszedł dekonstrukcję i daleko mu do tego gwałciciela i szowinisty, którym był w początkowych filmach (chociaż wciąż ta postać nie jest idealna). Gdy pojawi się tekst kultury, romantyzujący toksyczne relacje między bohaterami, zaraz otrzymujemy ogrom wypowiedzi o szkodliwości owych dzieł.

Niestety, pierwsza część poprzedniego zdania jest kluczowa: „gdy pojawi się…” – bo właśnie, wciąż takie filmy, seriale, książki i inne opowieści odnoszą sukces. Nie jest też tak, że te, które premierę miały lata temu, są martwe. Wciąż masa odbiorców wzdycha nad książkami takimi, jak „After”, „365 dni” czy „50 Shades of grey”. Wciąż wiele osób pragnie romansu z „Notebook’a”, „Gossip Girl”, „Glee” lub „10 Things I Hate About You”. 

serial you, serial ty, lifetime, netflix, romantyzowanie toksycznych związków, penn badgley
Popkultura często zarówno tworzy nowe sposoby postrzegania związków, jak i utrwala te, które już znamy z prawdziwego życia. Już jako dzieci przyglądaliśmy się romansom Księżniczek Disneya, potem widzieliśmy na których filmach wzruszają się nasi rodzice i słyszeliśmy którymi produkcjami zachwycają się nasi szkolni znajomi. Czy to oznacza, że wpadliśmy w błędne koło, z którego nigdy nie wyjdziemy? Cóż, wierzę, że kiedyś się wyłamiemy, choć póki twórcy tekstów kultury nie zaczną zastanawiać się poważniej nad tym, jak ich dzieła mogą wpływać na odbiorców, to zawsze gdzieś tam pojawi się coś szkodliwego (a sprawa nie jest prosta, bo należy odpowiedzieć sobie na pytanie czy odpowiedzialność za odbiorców nie jest już ograniczeniem wolności twórczej).

Co ma do powyższego serial „YOU”?

Poniższy tekst zawiera spoilery dotyczące pierwszego sezonu.

Nic prostszego

Joe pracuje w księgarni, do której pewnego dnia przychodzi Beck. Mężczyzna wodzi za nią wzrokiem, niczym drapieżnik, aż w końcu nawiązuje kontakt. W tym momencie rozpoczyna się ich romantyczna opowieść. Nie, czekaj, chwilę, to nie tak. 

Para wpada na siebie ponownie, wszechświat przemówił – mają być razem. Tyle, że nie, bo Joe od pierwszego spotkania śledzi Beck zarówno w social mediach, jak i po prostu wystając pod jej domem i chodząc za nią krok w krok. Dziewczyna upada na tory, przed śmiercią ratuje ją jej Książę z Bajki, wszystko jest idealnie, cały świat kibicuje tym gołąbkom, deszcz pada, muzyka gra…

serial you, serial ty, lifetime, netflix, romantyzowanie toksycznych związków, penn badgley
Wiecie, „YOU” nie ma wcale ambitnej fabuły. Wątek romantyczny jest typowy dla komedii romantycznych. Cały wszechświat układa ścieżki dla zakochanych. Kryminalna część również stworzona jest tak, że oprawcy aż zbyt łatwo wszystko przychodzi. No i dobrze. Ta produkcja nie potrzebuje ambitnej i złożonej opowieści, bo ma trafić właśnie do odbiorców tych sztampowych historii. Ma pokazać jak często za romantycznymi gestami w filmach kryją się wydarzenia, które w rzeczywistości powinny uruchamiać czerwony alarm w naszych głowach.

„YOU” pokazuje nam wszystko z perspektywy Joe – nic więc dziwnego, że bardzo szybko zaczynamy mu mimowolnie kibicować. Bohater wyjaśnia nam (i sobie), że śledzi Beck, że porywa i morduje jej chłopaka, że kradnie jej telefon, że atakuje jej najlepszą przyjaciółkę – bo chce chronić ukochaną. I bardzo często zaczynamy mu wierzyć, co pokazują reakcje fanów. Bo Joe wydaje się być dobrym chłopakiem z sąsiedztwa, którego skrzywdziło życie i który chce poukładać wszystko na nowo z Beck. 

A Beck? Okłamuje, zdradza, robi wiele rzeczy na pokaz, reaguje agresywnie. Jest przecież taka okropna, taka irytująca, a Joe jest dla niej taki dobry. No, nie.

Beck, masz stalkera

Najbardziej znaczącą dla „YOU” sceną jest ta, w której Joe włamuje się do posiadłości Peach, najlepszej przyjaciółki Beck, w której przebywają obie bohaterki – po czym obserwuje, jak właścicielka domu podgląda kąpiącą się Beck. Joe czuje odrazę do Peach, uważa, że to niemoralne i niebezpieczne. Tyle tylko, że właśnie sam podgląda niczego nieświadomą Beck, a do tego włamał się na czyjąś posiadłość. 

serial you, serial ty, lifetime, netflix, romantyzowanie toksycznych związków, penn badgley
Serial składa się z wielu klisz znanych z komedii romantycznych, a większość bohaterów jest niezwykle irytująca, z Beck na czele. Przyjaciółki bohaterki zdają się myśleć tylko o pieniądzach i penisach. Peach odciąga Beck od Joe, ciągle wchodzi głównym bohaterom w paradę, a potem okazuje się, że od lat ma obsesję na punkcie swojej najlepszej przyjaciółki. Sam obiekt uczuć Joe’go jest osobą, z którą nie chcielibyśmy pozostawać w związku. Poza tym, bardzo łatwo znaleźć ją w sieci, zebranie o niej wielu informacji nie jest trudne, Beck nie ma nawet zasłon, tylko wielkie okna, w które wystarczy zajrzeć, podczas przechodzenia obok, by zobaczyć jak bohaterka masturbuje się za pomocą poduszki.

I… nagle zdajemy sobie sprawę, że nie mamy racji. Że Beck może i zdradza i oszukuje, ale nie zasługuje na złe traktowanie. Że może i Peach ma obsesję na punkcie przyjaciółki, którą z frustracji traktuje jak kupę, ale to nie oznacza, że powinna zginąć. I że Beck mogłaby mieszkać w szklanym domu, a to nie usprawiedliwiałoby Joe’go, gdy obserwuje ją i śledzi.

„YOU” specjalnie wzmaga w nas sympatię do głównego bohatera – bo przecież Joe jest tym idealnym mężczyzną, którego szuka każda kobieta, prawda? Wspiera, poświęca się, rozmawia, nawiązuje kontakt z przyjaciółkami Beck, dba o syna sąsiadów. Popkultura nauczyła nas, że toksyczność w związku jest w porządku, jeśli wychodzą z niej dobre momenty. Dlatego twórcy „YOU” postanowili posłużyć się skrajnym przykładem, w którym Joe nie tylko stalkuje Beck, ale również porywa i morduje ludzi, usprawiedliwiając to uczuciem do dziewczyny.

serial you, serial ty, lifetime, netflix, romantyzowanie toksycznych związków, penn badgley
I mimo to, że serial wali po gębie hasłem „Joe to morderca!”, to i tak wielu widzów uważa go za słodziaka, za idealnego partnera i shipuje bohatera i Beck. Widać to po reakcjach chociażby na Twitterze, gdzie Netflix i Penn Badgley, wcielający się w Joe’go, odpowiadają na każdy zachwyt nad głównym bohaterem „YOU”, przypominając o toksyczności, o morderstwie, o tym, że związku Joe’go i Beck nie należy romantyzować.

Książę z Bajki jest Sinobrodym

Przypomina mi się jak byłam w kinie na „Frozen”. Moje dwie znajome były zdziwione, gdy w trakcie filmu powiedziałam, że mam przeczucie, iż Hans okaże się być czarnym charakterem, a sytuację uratuje któraś z bohaterek. Ich szok znacznie się zwiększył, gdy właśnie tak się stało. 

Między innymi za ten motyw tak bardzo uwielbiam tę animację Disney’a. Za pokazanie, że ten, którego uważamy za Księcia z Bajki nie zawsze nim jest – za pokazanie, że w ogóle czekanie na mitycznego Księcia nie jest czymś, co powinno obchodzić kobietę.

W „YOU” Beck również zauważa, że przerażający Sinobrody, który ją krzywdził może być tą samą osobą, co jej wymarzony Książę z Bajki. Tylko, że wtedy jest już za późno. Tak samo, jak dla wielu innych kobiet, które związały się z toksycznym człowiekiem, które nie mogą wyjść z takiego związku. I tak, popkultura również ponosi winę za taką sytuację – tak samo, jak my, którzy chwalimy taki stan rzeczy w tekstach kultury.

serial you, serial ty, lifetime, netflix, romantyzowanie toksycznych związków, penn badgley
Twórcy „YOU” postawili sobie nie lada trudne zadanie: zrobić coś, co przyciągnie masę widzów, a jednocześnie przekaże istotną wiadomość. Czy się udało? W dużej mierze tak, bo oto czytacie ten tekst, zgadzacie się z nim lub nie, zastanawiacie się nad romantyzowaniem toksycznych związków w popkulturze. Nawet, jeśli Joe wygrywa ten sezon, zabijając Beck, która nie godzi się z rzeczywistością, to historia toczy się dalej. Czas byśmy my zabrali głos, byśmy nie bali się powiedzieć: „hej, ten film pokazuje złe traktowanie kobiet, co z tego, że jest popularny – nie powinniście brać z niego przykładu. Ja właśnie to zrobiłam, a Wy?

Prześlij komentarz

Copyright © Geek Kocha Najmocniej – Analizujemy popkulturę.